Fani dziennikarki mogą śledzić ich wojaże na pośrednictwem Instagrama, gdzie globtroterka publikuje zdjęcia i nagrania z kolejnych miejsc pobytu. Steczkowska, Lopez, Klum czerpią z życia Zobacz wideo Kinga Rusin: "Jedyne ćwiczenia jakie robię, to rehabilitacyjne" Kinga Rusin zdecydowała się kontrolowane ryzyko Wizyta w Parku Narodowym Nitmiluk obfitowała w przeżycia z rodzaju tych ekstremalnych. Dali się namówić pilotowi na dodatkową atrakcję – otwarte drzwi podczas lotu. Zdjęcia z podniebnej przygody znajdziecie w naszej galerii w górnej części artykułu Przy okazji lotnik zaprezentował, co maszyna potrafi, wykonując przechyły, podczas których pasażerowie wisieli nad przepaścią zabezpieczeni pasami: Przy ekstremalnych przechyłach na boki (po to, żebyśmy lepiej widzieli), praktycznie „wisieliśmy" w pasach bezpieczeństwa, przytrzymując się mocno rękami za górne uchwyty. Wysunięcie ręki z telefonem poza kabinę groziłoby jego utratą i prawdopodobnym uszkodzeniem wirnika, o czym Dylan wcześniej nas poinformował, takim tonem jakby… zamawiał kawę. Trzymaliśmy więc telefony kurczowo, bojąc się, że pęd powietrza (odczuwalny nawet w kabinie, a nie tylko poza nią) i tak nam je wyrwie. Rusin wyznała obserwatorom, że po starcie chciała zmienić zdanie i poprosić o zamknięcie drzwi, jednak wytrzymała i nie żałuje: Już po minucie od startu zastanawialiśmy się przez chwilę nad wcześniejszym lądowaniem, żeby przynajmniej zamknąć drzwi. Adrenalina, widoki i jedyne w swoim rodzaju przeżycia pozwoliły nam jednak wygrać z obawami. Ma... dywaniki ze swoim imieniem Okazało się, że wśród internautów byli i tacy, którzy sugerowali byłej prezenterce lekkomyślne narażanie życia. Do panikujących, którzy sugerują że groziła nam śmierć : Pasy, uchwyty i dobry pilot są w helikopterze po to, żeby nikomu NIE "groziła śmierć', nawet jeżeli leci się z otwartymi drzwiami i przechyłami, a przeżycie jest ekstremalne.